DirectX 12
Dzięki Windows 10 po za byciem ofiarą nachalnego marketingu i inwigilacji, możemy stać się odbiorcami DirectaX. Wersja 12, zgodnie z trendem, będzie oferowała
jeszcze trudniej dostrzegalne wodotryski oraz bzdeciki i stanie się pretekstem do porzucenia sprawnej i nie wymagającej specjalnych poprawek platformy, jaką
jest Windows 7.
Co ma nam dać DX12? Jak twierdzi Intel i Microsoft „Wzrost wydajności o 50%, dzięki bezpośredniej komunikacji procesora z kartą graficzną”. Zastrzegają jednocześnie że
nie odczujemy od razu wzrostu wydajności, do momentu, w którym nie ukażą się tytuły dedykowane pod DX12 właśnie. Prawdę powiedziawszy, odkąd sięgam pamięcią,
dało się słyszeć bardzo podobne stwierdzenia. Pierwsze pamiętam z czasów Direct 7. A miało to miejsce 15 lat temu! Wtedy też, przez krótką chwilę,
próbowano wydać „nowszego, lepszego i szybszego” DirectX (7.1), by sprzedać beznadziejny produkt, jakim był Windows ME.
Wielu graczy i grafików jest zdania, że od czasów DirectX 10, nie dokonał się żaden znaczący skok jakościowy w grafice a wyścig zbrojeń na polu kart
graficznych ma bardziej znaczenie marketingowe. Owszem, wiąże się on ze wzrostem wydajności układów GPU, ale nie przekłada się on na wyraźny wzrost jakości,
a tylko pozwala na większe lenistwo programistów, którzy nie muszą już tak bardzo przejmować się optymalizacją. Najlepszym przykładem tego jest
grafika oferowana przez Mass Effect 3 – tytuł który ma już 3 lata, działa świetnie na średniej jakości laptopach które mają 4 lata i oferuje grafikę
która ani trochę nie ustępuje nowoczesnym tytułom! Proszę pamiętać – dekadę temu, 3 lata oznaczały przepaść. Dziś? Większe mogą być wymagania, nie jakość.
Dzisiejsza grafika generowana w czasie rzeczywistym osiągnęła poziom, który wymaga już całkowitej zmiany podejścia do generowania obrazu. Zwiększanie
rozdzielczości tekstur i ulepszanie shaderów nie daje już zbyt wiele. Potrzebne jest radykalne zwiększenie wydajności układów graficznych, połączone z
ze zmianą podejścia ze strony programistów, bądź, totalna zmiana podejścia do technicznego aspektu generowania obrazu 3D w czasie rzeczywistym.
Niestety, takie coś nie jest na rękę marketingowcom.
Dla fanów pomniejszych wodotrysków i ludzi wymagających 100 klatek, a nie pałających miłością do Windowsów nowszych niż 7, sensowną alternatywą wydaje się
API firmy AMD – Mantle. Testy pokazują że nie ustępuje ono pod względem wydajności DX12 i przede wszystkim – dostępne jest na znacznie więcej platform.
W tym jednak wypadku, trzeba być przekonanym do AMD i mieć nadzieję, że Mantle nie podzieli losu Glide, znanego z akceleratorów Voodoo.
PS Nie publikujemy żadnych screenów porównawczych – nie ma to najmniejszego sensu.